Walka niczym spod budki z piwem. Tak można określić pojedynek pomiędzy Saletą a Najmanem, w której górą ponownie był ten pierwszy.
Pierwsze starcie tych dwóch zawodników miało miejsce w zeszłym roku, we wrześniu, podczas gali KSW 14. Od początku walki „El Testosteron” rzucił się na swojego przeciwnika. Jednak zwycięzcą, przez duszenie, został Saleta. I wydawało się, że to koniec tej szopki. Jednak Saleta skuszony przez ofertę organizacji MMA Attack (walka w formule K-1) zdecydował się na ponowne spotkanie w ringu z Najmanem. Ten drugi był zachwycony, bo tylko o tym marzył, by tym razem skopać 4 litery Salecie.
Jak wyglądał rewanż. Jednym słowem – chaotycznie. Furia z jaką atakował Najman wystarczyła na kilkanaście sekund, po których obaj zawodnicy padli na ring. Oj, sporo pracy w tym pojedynku miał sędzia, który co raz musiał obu zawodników podnosić do stójki.
Zobacz też: Zakłady bukacherskie na KSW
Po kolejnym szalonym zrywie Najmana w postaci „low kicka”, coś się stało z jego nogą i przewrócił się na matę. „El Testosteron” już więcej tego wieczoru nie podniósł się z ringu, i sędzia zakończył to spotkanie na korzyść Salety.
Nie wiem, o co mu chodzi. Można zobaczyć, jaką ja mam nogę (noga Salety była zakrwawiona – przyp. red.) – podsumował zwycięzca. – Trzeciej walki nie będzie. Najman miał dwie okazje, ale za każdym razem odpuścił – dodał.
Co na to pokonany?
Kopałem z całych sił. Chciałem dać z siebie wszystko, ale najprawdopodobniej złamałem nogę! – powiedział Najman.
Na szczęście dla Najmana, po badaniach, okazało się, że noga jest cała i nie wymaga gipsu. Najman chce ponownie rewanżu, ale czy naprawdę warto taką szopkę odstawiać ponownie?
Autor: sportfan.pl