Walka o fotel prezesa PZPN-u nabiera coraz większych rumieńców. Jeszcze nie dawno Zbigniew Boniek zapowiedział, że jeżeli obejmie tę funkcję to zrezygnuje z należnego mu uposażenia. Jednak pod wpływem innych, a szczególnie swojego kontrkandydata – Romana Koseckiego – zmienił zdanie. Kosecki komentując pomysł Bońka powiedział:
Moim zdaniem za pracę powinna być płaca i koniec. Jeśli ja zostanę wybrany, zrzeknę się mandatu poselskiego – tłumaczył swój punkt widzenia i zasugerował, aby “Zibi” również zrezygnował z innych źródeł dochodu.
Ku niespodziance wielu, słowa te trafiły bardzo do byłego piłkarza Juventusu Turyn. Boniek w rozmowie ze „Sportem” tak skomentował wypowiedź rywala:
Mi się wydawało, że posada prezesa PZPN to jest pewnego rodzaju misja. Ale widzę, że jest problem, więc mówię – jak chcecie to mogę zarabiać.
Czy ta decyzja pomoże Zibiemu w objęciu posady szefa PZPN-u? Póki co w walce, według różnych źródeł, liczą się tylko dwa nazwiska: Edward Potok i Zbigniew Boniek. Kto wygra? Portal sportowy „Weszlo” sugeruje, że to właśnie ten drugi sięgnie po schedę po Listkiewiczu – może liczyć na głosy minimum 45 osób. Cóż, może czasem dla świętego spokoju warto wziąć pieniądze?
Autor: sportfan.pl