Miał przyjechać z tarczą, a wraca jako pokonany. Nasz były strongman w starciu z doświadczonym zawodnikiem MMA przegrał w drugiej rundzie.
Ta walka miała być przełomowa dla obu zawodników. Sylvia chciał udowodnić, że nie powiedział ostatniego słowa w MMA. A dla Pudziana to miała być przepustka do świata sportów mieszanych sztuk walk. Jeszcze przed wylotem Mariusz mówił:
Któryś z nas nie wyjdzie z ringu o swoich siłach.
W swojej ocenie zarówno eksperci MMA jak i bukmacherzy internetowi stawiali na Amerykanina. Duże doświadczenie Sylvi było tutaj decydującą przesłanką o postawieniu niższych kursów na niego.
Zanim do octagonu wszedł Pudzian, mogliśmy zobaczyć jeszcze jednego Polaka walczącego podczas tej gali. Łukasz Jurkowski szybko pokonał Koreańczyka nokautem. Czyżby to miała być zapowiedź równie dobrego występu naszego strongmana?
Pudzian tym razem do walki przystąpił inaczej niż do tej pory. Zamiast agresywnego ataku już od początku, spokojnie zaczął i chciał rozbić rywala low-kickami. Niestety ta taktyka nie przyniosła oczekiwanych rezultatów i już w pierwszej rundzie był bliski przegranej. Ale co się odwlecze… Potężne uderzenia z kolana Amerykanina wprost w twarz Pudziana zakończyły tę walkę.
Co powiedział po walce Polak? Nic. Tylko szybko uciekł z octagonu. Ale parę słów komentarza udało się zdobyć dziennikarzom z portalu sherdog.com:
Być może walka mogłaby potrwać dłużej, ale przegrałem przez brak kondycji. Zdecydował, że nie ma sensu dłuższy pojedynek. Zaryzykowałem walkę z Sylvią i przegrałem. Ale jeszcze o mnie usłyszycie.
Czy decyzja o tak szybkim wyjeździe za Ocean i walką z takim rywalem była słuszna? Cóż…zobaczymy za jakiś czas jak już Mariusz dojdzie do siebie i zdecyduje co dalej.
Autor: sportfan.pl