Nowy rzecznik prasowy PZPN-u nie radzi sobie ze swoimi obowiązkami i językami obcymi. Janusz Atlas swoją pracę dla polskiej piłki zaczął niezbyt najlepiej.
Przypomnijmy, dosyć obraźliwie nazwał jednego z dziennikarzy, a kibiców, którzy chcą zbojkotować spotkanie naszej kadry ze Słowacją nazywa chuliganami i terrorystami. Oj, nieładnie Panie Rzeczniku. Ale to nie wszystko! W jednym z wywiadów, na pytanie czy poradzi sobie gdy zadzwoni do niego dziennikarz zagraniczny odpowiedział:
Poradzę sobie. Oczywiście, że mówię po angielsku i rosyjsku. Już nawet do mnie dzwonili, mailowali z zagranicy. W PZPN naprawdę nie pracują półanalfabeci i idioci.
Nasza redakcja postanowiła to sprawdzić i wykonaliśmy telefon do pana Janusza. Jak można określić naszą rozmowę? K O M P R O M I T A C J A! Mieliśmy wrażenie, że rzecznik, gdy tylko usłyszał nas w słuchawce mówiących po angielsku, zgłupiał i nawet zaprzeczał, że on to on! W tej całej farsie, chciał nam podać numer do „prawdziwego” rzecznika, ale coś się pomylił z cyferkami.
Z całą sympatią do pana Janusza, ale to co zrobił i to co mówił o sobie, to wyraz niepotrzebnej nikomu pychy. Wierzymy, że ta sytuacja wniesie coś wartościowego do życia nowego rzecznika i zrozumie swoje błędy.
Autor: sportfan.pl