W 2005 roku nasza biegaczka została zdyskwalifikowana za zażywanie środków zakazanych przez FIS. I dopiero teraz, bo blisko 8 latach zmowę milczenia przerwał brat Justyny Kowalczyk. Co się wtedy stało?
Tomasz Kowalczyk, który właśnie odbierał za siostrę nagrodę Sportowca Roku 2012, zdradził w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” kulisy tych wydarzeń. Otóż, okazało się, że:
Miałem do niej zaufanie, bo wiedziałem, że dexamethason nie nadaje się na doping dla biegaczy. Raczej dla kulturystów, bo zatrzymuje wodę i powiększa objętość mięśni. Masy mięśniowej nie zwiększa. Niestety, środek znajdował się na liście zakazanych leków.
To była czysta głupota i przypadek, że ten środek znalazł się w organizmie Justyny, tak mówi o tym Tomasz Kowalczyk. Dodaje także:
Wpadła przez głupotę, bo gdyby zgłosiła FIS, że bierze ten lek, nie byłoby całej sytuacji.
Pan Tomasz z zawodu jest kardiologiem i zdradził także, że Kowalczyk miała w przeszłości problemy z sercem – ma dużo zaburzeń komorowych rytmu. Teraz już wiemy, skąd te problemy na trasie 10 km podczas ZIO w 2006 roku oraz zawodów na 30 km w Oslo z 2008 roku. Mamy nadzieję, że to już jest przeszłością i znów będziemy mogli w przyszłości cieszyć się z kolejnych sukcesów naszej zawodniczki, która dopiero co wygrała Tour de Ski.
Autor: sportfan.pl