Są w Polsce kluby, których nazwy budzą respekt: Legia Warszawa, Lech Poznań, Wisła Kraków, Widzew Łódź. Ale są też takie, które wywołują salwy śmiechu i konsternację. Jeśli myślałeś, że największą osobliwością w polskim sporcie jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza, to pozwól, że przedstawię ci Błękit Cyców, Moje Bermudy Stal Gorzów i Iskrę Stolec. Tak, dobrze przeczytałeś – Stolec.
W tym artykule ruszamy w podróż po najbardziej absurdalnych, uroczych i kompletnie odklejonych nazwach klubów sportowych w naszym kraju. Będzie piłka nożna, gdzie tradycja spotyka się z fantazją i remizą. Będzie żużel, gdzie nazwy klubów wymyślają chyba księgowi po trzech kawach i fakturze za komplet punktów od lidera zespołu. Będzie koszykówka i toruński specjał na pierwszym planie. A na końcu, zgodnie z tematyką naszego serwisu, będzie o bukmacherach, którzy nie tylko wchodzili do nazw klubów, ale czasem bezkarnie łamali przy tym ustawę hazardową.
Przeczytaj również: Z boiska do Excela. Jak koszulka piłkarska stała się słupem ogłoszeniowym
Co znajdziesz w artykule?
- Stolec, który rozpalił Twittera
- Od Gaci do Cyców Cycowa
- Geografia alternatywna
- Fantazja większa niż budżet gminy
- Niech będzie pochwalona klasa okręgowa
- Mieli się ścigać, a poszli na plażę
- Klub, którego pełna nazwa nie mieści się na szaliku
- Nazwa drużyny niczym baner z bazaru
- Pierniki twardsze niż obrona strefowa
- Bukmacherzy w nazwach klubów
- Piłkarskie eldorado absurdu
- A teraz pora oddać Tobie głos
Stolec, który rozpalił Twittera
W moim prywatnym rankingu Iskra Stolec jest bardzo wysoko w kategorii „nazwy, które sprawiają, że komentator kaszle do mikrofonu”. Klub z województwa łódzkiego występuje w piłkarskiej A-klasie i buduje markę w social mediach. Swego czasu na Twitterze (dzisiejszy X) pojawił się wpis, który na długo pozostał w pamięci internetów. Jakiś dowcipniś przerobił hymn Arki Gdynia, pisząc:
„Żółte jest słońce, niebieskie niebo, to właśnie barwy Stolca mojego.”
Żółte jest słońce, niebieskie niebo, to właśnie barwy Stolca mojego.
— Iskra Stolec 🇺🇦 (@IStolec) June 8, 2018
Oczywiście wszyscy sobie żartują, dopóki Stolec nie pojawi się w ich polu karnym.
Od Gaci do Cyców Cycowa
Jeśli miałbym wytypować klub, który najbardziej zasłużył sobie na status internetowej legendy, to bez wątpienia byłaby to Foto-Higiena Błyskawica Gać. Nazwa brzmi jak zakład fotograficzny połączony z pralnią, ale to pełnoprawny klub piłkarski z Dolnego Śląska, z trzecioligowymi epizodami i flagą, która regularnie trafiała na trybuny Stadionu Narodowego.
Niby Foto-Higiena Błyskawica Gać wróciła do starej nazwy (LKS Błyskawica Gać), ale stara, legendarna flaga nadal obecna na meczu reprezentacji. Foto Higieniczne Gacie z nami na zawsze! Może na dzień dzisiejszy przyniosą szczęście! pic.twitter.com/deudvnBZyF
— Victor Nebulus (@JarysSuluben) June 16, 2024
11:1 – takim właśnie wynikiem zakończyło się starcie Foto-Higieny Błyskawicy Gać ze Skałkami Stolec (nie mylić z Iskrą Stolec). Drużyna z podząbkowickiej wsi odniosła spektakularne zwycięstwo, ale całe show skradły nagłówki w mediach. „Efektowne zwycięstwo Gaci ze Stolcem” to tylko delikatne preludium do tego, co działo się potem.
Zdjęcie artykułu z lokalnej prasy błyskawicznie trafiło na „Demotywatory”, a komentujący prześcigali się w kreatywnym (lub kompletnie bezwstydnym) żartowaniu z nazw miejscowości.
W województwie lubelskim znajdziemy za to Błękit Cyców. Nie trzeba mieć wybujałej wyobraźni, by przewidzieć, jak wygląda sekcja komentarzy pod newsami z wynikami meczów tej drużyny. Można odnieść wrażenie, że ten zespół gra nie tylko o punkty, ale też o to, kto wymyśli nowego suchara.
Geografia alternatywna
W Polsce można zagrać z Egiptem i nie wyjeżdżać poza województwo opolskie. Mowa o piłkarskim klubie Egipt Krzyżowice, który swego czasu dzierżył miano najgorszej drużyny w kraju. Trzeba jednak przyznać – nazwa zobowiązuje. Jest egzotycznie, choć piasek to raczej z boiska, nie z pustyni.
W tym samym regionie znajdziemy Benficę. Brzmi dumnie, ale to nie Lizbona. To Klisino i opolska B-klasa, chociaż ostatnimi czasy klub zawiesił działalność. Jednak jeśli kiedyś dojdzie do sparingu z Realem Myszewo z Pomorza, UEFA będzie musiała powołać nową ligę: Ligę Mistrzów Absurdu.
W naszym kraju działają też Milan Milanówek czy Inter Gnojnica – nazwy rodem z Serie A, ale realia jakby inne: zamiast San Siro mamy stadion przy szkole, a jedyny VAR to wujek z trybun, który widział, że był spalony.
Fantazja większa niż budżet gminy
Wielkopolska też nie zawodzi. Tu grają Tarzani Wrzeszczyna i Jaskiniowiec Rajsko – kluby, których nazwy brzmią jak tytuły komiksów z akcją osadzoną na polskiej wsi. Nie wiadomo, czy Tarzani naprawdę biegają bez koszulek po lesie, ale wiadomo, że grają z zaangażowaniem. I że ich ewentualne starcie z Huraganem Szczury można pomylić z tytułem filmu akcji z lat dziewięćdziesiątych, dostępnego tylko na VHS.
Nieopodal Pleszewa swoją siedzibę mają Gladiatorzy Pieruszyce. Nazwa brzmi tak, jakby grali w hełmach na głowach i z trójzębami w rękach, ale to tylko piłkarska okręgówka.
Niech będzie pochwalona klasa okręgowa
Grom Różaniec to nazwa, przy której nie wiesz, czy w meczu padnie grad goli, czy będzie trzeba się modlić o jakiekolwiek trafienie.
W lubelskim grasują także Bad Boys Zastawie, Megawat Świerże Górne i Olimpiakos Tarnogród. Ten ostatni przypadek to nazwa jak z mitologii, a realia jak z okręgówki – IV liga wciąż pozostaje marzeniem.
Mieli się ścigać, a poszli na plażę
Niekwestionowanym mistrzem nazw oryginalnych i zarazem memicznych jest żużlowa Stal Gorzów, która od lat podpisuje cyrografy ze sponsorami, a później z dumą występuje w lidze pod nazwami, które można pomylić z hasłami do Wi-Fi.
Kulminacją tej kreatywności była Moje Bermudy Stal Gorzów, brzmiąca jak biuro podróży. Rzeczywistość okazała się jednak jeszcze bardziej fascynująca – chodziło o firmę deweloperską, która buduje osiedle o tej nazwie.
Zresztą, to nie pierwsza egzotyczna przygoda Stali. Wcześniej mieliśmy m.in.:
MoneyMakesMoney.pl Stal Gorzów – czyżby klub założył po godzinach doradca kredytowy?
Stal-Telenet Strabag Gorzów – spokojnie, to nie nazwa działu zamówień publicznych.
Mars RTV AGD Gorzów – i tu już nie wiadomo, czy zawodnicy jechali po złoty medal, czy po czajnik.
Klub, którego pełna nazwa nie mieści się na szaliku
Częstochowa to nie tylko klasztor na Jasnej Górze. To również m.in. klub żużlowy Włókniarz i historia nazw, które wyglądają jak z generatora startupów.
W 2014 roku zespół nosił nazwę KantorOnline ViperPrint Włókniarz Częstochowa. Spróbuj to powiedzieć na jednym wdechu. Jeśli ci się uda – powinieneś dostać karnet VIP.
Do kompletu był też Vitroszlif Crossfit Włókniarz Częstochowa. Można się tylko domyślać, że zawodnicy po treningu na torze najpierw robili martwy ciąg, a potem dorabiali przy obróbce szkła.
Nazwa drużyny niczym baner z bazaru
Na osobne odnotowanie zasługują też inne kluby żużlowe, które postanowiły w nazwie oddać hołd sponsorowi bez żadnych ograniczeń estetycznych. Był czas, gdy w Bydgoszczy startowała drużyna skladywegla.pl Polonia, co sugerowało, że czarny sport znów stał się naprawdę… czarny.
Na Golęcinie występowali kiedyś jako Naturalna Medycyna PSŻ Poznań – i choć speedway nie należy do najbardziej odprężających dyscyplin, może zawodnicy rzeczywiście jeździli spokojniej po melisie?
Inne niezapomniane twory:
Power Duck Iveston PSŻ Poznań – trudno powiedzieć, czy to nazwa drużyny, czy konta w World of Warcraft.
Get Well Toruń – brzmi jak gabinet fizjoterapeuty.
Dark Dog Gniezno – idealna ksywka dla rapera sprzed dwóch dekad.
PSŻ Poznań jako Milion Team brzmiał jak doradca inwestycyjny, a GKM Grudziądz jako Quick-Mix Kuntersztyn – jakby właśnie podpisał umowę sponsorską z betoniarką.

fot. PZM
Pierniki twardsze niż obrona strefowa
Jeśli ktoś myśli, że tylko w piłce nożnej i żużlu nazwy klubów potrafią zaskakiwać, to znaczy, że nigdy nie słyszał o Twardych Piernikach Toruń. Tak, to nie jest nazwa drużyny z kreskówki, tylko poważny klub koszykarski, który obecnie występuje jako… Arriva Polski Cukier Toruń.
Twarde Pierniki – nazwa, która brzmi jakby wymyślili ją lokalni patrioci z poczuciem humoru i nadmiarem czasu przy herbacie. Nie „Wilki”, nie „Sokoły”, nie „Tygrysy”. Pierniki. Ale za to twarde – żadnych kruchych kompromisów.
Ci, którzy próbowali się z nich śmiać, często kończyli z porażką i miną typu „co tu się właśnie wydarzyło?”. A wydarzyło się to, że Toruń zbudował wokół tej nazwy coś więcej niż marketing. To był znak rozpoznawczy, identyfikacja oraz sposób na wyróżnienie się w morzu brzmiących podobnie tworów.
Bukmacherzy w nazwach klubów
Skoro czytasz ten tekst w serwisie poświęconym zakładom bukmacherskim, nie mogło zabraknąć jednego wątku: sponsorów z branży hazardowej, którzy pojawiają się w nazwach klubów.
W 2020 roku żużlowy zespół z Torunia – z nieco rozjechanym morale po spadku z Ekstraligi – podpisał umowę z nieistniejącym już legalnym bukmacherem eWinner. I tak oto narodził się eWinner Apator Toruń. Wyglądało to trochę jak ironiczna gra losu: klub, który właśnie przegrał sezon i spadł z Ekstraligi, przytula sponsora o nazwie „zwycięzca”.
A potem pojawił się bukmacher Optibet. I tu kończą się żarty.
Łotewski Lokomotiv Daugavpils to drużyna, która od 2021 roku występowała w polskich ligach żużlowych mając w nazwie firmę Optibet – bukmachera, który nie posiada polskiej licencji. Logo tego operatora było wszędzie: na kevlarach zawodników, w transmisjach Canal+, na grafikach, na plakatach. Oficjalnie. Na oczach wszystkich. Jakby nikt nie zauważył, że to… nielegalne.
Eksperci potwierdzili: złamanie ustawy hazardowej. Grożą za to kary – zarówno klubowi, jak i samemu bukmacherowi. Ale zamiast natychmiastowej reakcji, była seria zbiorowych wzruszeń ramion. Ministerstwo Sportu: „to nie nasza działka”. Ministerstwo Finansów: „wiemy, ale co zrobić”. Organizatorzy ligi: „monitorujemy sytuację”. Czyli polska klasyka.
Przeczytaj również: Singiel czy AKO? Sprawdziłem, który typ kuponu daje największe szanse na wygraną
Piłkarskie eldorado absurdu
W kraju nad Wisłą są kluby, których nazwy trudno byłoby wymyślić nawet po nieprzespanej nocy. Twory takie, jak Ambrozja Bogdaszowice i Tutti Frutti Rozpędziny mogłyby zdobić etykiety lokalnych nalewek – owocowe, mocne i kompletnie nieprzewidywalne. Albo Julia Szklarska Poręba, która równie dobrze mogłaby być pensjonatem w górach, co środkową pomocniczką.
Gnojownik Kurzeszyn brzmi jak ukryty boss w Farming Simulator, a Nieopłotowani Bogucin jak protest przeciwko ogrodzeniom. A gdy do gry wchodzą Izolator Boguchwała, Wymakracz Długosiodło, Polonez Mordy i Coco Jambo Warszawa, robi się zupełnie surrealistycznie.
Z kolei Quo Vadis Makoszowy to już pytanie egzystencjalne, które zadaje sobie każda drużyna po porażce w tej malowniczej części Zabrza. A Zagłada Lisów? To nie klub – to ostrzeżenie.
No i crème de la crème: Zryw Bąków – nazwa, która nie potrzebuje puenty.
A teraz pora oddać Tobie głos
Patrzysz na te wszystkie nazwy i myślisz: przecież to nie może być prawda. Ale to właśnie w tym jest cały urok. Gdzieś między Zagładą Lisów a Tarzanami Wrzeszczyna kryje się coś więcej niż absurd – to lokalna duma, folklor, PR-owy freestyle i potrzeba, by klub z naszej miejscowości brzmiał tak, żeby nikt go nie pomylił z sąsiadem.
Te nazwy nie powstały w agencjach brandingowych. One się zadziały. Z potrzeby chwili, z lokalnego żartu, z nazwy sponsora, z braku oporów. I za to je kochamy.
A Twoim zdaniem która z tych nazw jest najbardziej pokręcona, memiczna, absurdalna albo po prostu – piękna w swoim szaleństwie? Zachęcam do udziału w naszej ankiecie na najbardziej odklejoną nazwę klubu sportowego w Polsce.