Nawet w najgorszym śnie, Wojciech Szczęsny nie tak sobie wyobrażał debiut na jednej z największych piłkarskich imprez na świecie. Fatalny błąd przy bramce dla Greków, czerwony kartonik i rzut karny. To mogło się zakończyć bardzo źle dla naszej kadry, ale…
Po raz pierwszy w historii nasz kraj jest gospodarzem takiej imprezy. A do tego otwieramy cały turniej ME! Presja na zawodnikach niesamowita. Wiedzą, że cały piłkarski świat właśnie na nich będzie patrzył.
Jak zapowiadali piłkarze Smudy przed meczem, to będzie walka i z pewnością nie spękają przed byłymi Mistrzami Europy. Początek meczu był bardzo obiecujący. Trio z Dortmundu szalało na boisku i pierwszą połowę zakończyliśmy strzeleniem jednej bramki przez R. Lewandowskiego. A mogło ich być znacznie więcej!
To co się wydarzyło w drugiej połowie, to coś odwrotnego wobec pierwszych 45 minut. Nasi jakby byli zgaszeni, brak im było tej odwagi z pierwszej połowy. Wykorzystali to Grecy i do remisu doprowadził Salpingidis. Od tej chwili zaczęła się nerwówka, której kulminacją było przewinienie naszego bramkarza. Czerwona kartka i karny dla Grecji. Do bramki wszedł nie rozgrzany P. Tytoń i… Obronił karnego! Cała Polska odetchnęła z ulgą.
Remis wydaje się być wynikiem sprawiedliwym biorąc pod uwagę przebieg meczu jak i nie wykorzystany karny. A co o samym meczu powiedział trener naszej kadry?
Dobry ten jeden punkt. Popełniliśmy parę błędów, a szczególnie przy straconej bramce. Obrońcy z Wojtkiem się zderzyli i padł gol. Pierwsze spotkania przeważnie kończą się remisem. Przed nami dwa mecze i nie jesteśmy na straconej pozycji. Na pewno zawodnicy byli pod presja i widziałem to po ich agresji przed meczem i w przerwie. Niektórzy może się spalili. Strata Szczęsnego nie jest bolesna, bo Przemek Tytoń wszedł bez rozgrzewki i obronił karnego.
Jak w kolejnym spotkaniu zaprezentują się nasi? Czy wyjdą podrażnieni i chcący pokazać na co ich stać podczas tych Mistrzostw Europy? Czekamy na więcej!
Autor: sportfan.pl